Polski
Zapisz na liście zakupowej
Stwórz nową listę zakupową

Sposób na pstrągi na początku sezonu

2023-02-10
Sposób na pstrągi na początku sezonu

Łowienie pstrągów potokowych na początku sezonu cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Po pierwsze dlatego, że po kilku miesiącach pstrągowej posuchy nareszcie już wolno, a po drugie, że dla większości spinningistów jest jedynym godnym zajęciem w tym okresie… no może poza wątpliwymi w tym czasie trociami. Nic więc dziwnego, że styczeń i luty ściąga nad pstrągowe rzeki całe tabuny ludzi żądnych złowienia tej wspaniałej ryby. Niestety, presja wędkarska w tym czasie nie jest odzwierciedleniem najlepszego okresu połowu pstrągów potokowych. Ryby w tym czasie, po niedawno odbytym tarle nie są w najlepszej kondycji. Na bardziej jałowych rzekach są mocno wychudzone i często niezbyt chętne do aktywnego pobierania pokarmu, którego w rzece w tym okresie jest jak na lekarstwo. Ale, pomimo tego pstrągowanie ma swój niepowtarzalny urok i trudno jest je odpuścić na początku sezonu.

                       Niepowtarzalny klimat zimowej rzeki pstrągowej

Gdzie jechać na pstrągi zimą?

No właśnie, skoro już mowa o rzece, to w tym momencie pojawia się u wielu z nas odwieczny dylemat, gdzie jechać? Wybór nie jest tak prosty i oczywisty, szczególnie dla kogoś kto nad sensowną pstrągową wodę ma do przejechania nawet kilkaset kilometrów. Nie każda rzeka będzie bowiem dobra na początek sezonu i nie wszędzie będzie nam dane spotkać się z rybami sensownych już rozmiarów. Osobiście przy wyborze rzeki kieruję się kilkoma poniższymi
zasadami. Po pierwsze, biorę pod uwagę własne upodobania. Otóż, nie przepadam za najmniejszymi pstrągowymi ciurkami i wybieram rzeki raczej większe i duże. Nie dlatego, że nie ma w nich dużych ryb. Powód jest raczej prozaiczny, łowienie w rzekach, które mogę przeskoczyć nie specjalnie mnie pociąga, choć rozumiem ludzi którzy parają się pstrągowaniem w skali micro. Ja po po prostu lubię większą wodę i już. Po drugie, bazując na własnym doświadczeniu biorę pod uwagę rzeki, które dawały mi już przyzwoite ryby na początku sezonu. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że jeśli w rzece nie zdarzyła się jakaś katastrofa, teraz będzie podobnie. Po trzecie, zasięgam języka wśród zaufanych kolegów po kiju by w wielkiej tajemnicy dowiedzieć się „co gdzie i kiedy”. Tak na marginesie, pstrągowa brać jest chyba najbardziej zakonspirowaną grupą wędkarzy i takich „tajemnic” nie uświadczy się w żadnej innej grupie. Z oczywistych względów wydaje się to być całkowicie zrozumiałe. I po czwarte, często biorę pod uwagę pstrągowe odcinki specjalne, które często są zarybiane pstrągiem selektem, są też bardziej chronione, posiadają limit wyjść dziennych i tym samym dają dużo większą pewność, że pływają w nich jeszcze konkretne ryby. Sumując to wszystko razem często bywa tak, że dalej nie wiem gdzie jechać ;-) Kolejny pojawiający się często dylemat - jak łowić? W górę, czy w dół? Hmm, jest wiele teorii na ten temat, ale ja powiem krótko, łowię najczęściej tak, jak pozwala mi woda i panujące nad nią warunki. Żeby nie brzmiało to zbyt ogólnikowo dodam tylko, że biorę pod uwagę takie czynniki jak wielkość rzeki, stan wody, stopień jej przeźroczystości, stan pokrywy śnieżnej (jeśli jest), warunki atmosferyczne takie jak np. stopień nasłonecznienia. Bywa więc tak, że często łowię schodząc w dół rzeki, ale innym razem wybieram odwrotny kierunek.

                       W takich warunkach zdecydowanie wolę łowić w górę rzeki

Jaki sprzęt na pstrąga?

Całe szczęście na tym koniec dylematów i w kwestii sprzętu i przynęt nie mam już większych rozterek. Z racji moich upodobań do większych rzek, oraz techniki łowienia na początku sezonu wybieram raczej dłuższe wędziska o długości od 240 do 260cm i ciężarze wyrzutu oscylującym w górnej granicy 15 gramów. Od kilku sezonów łowię pstrągi na plecionkę i chcąc zniwelować nieco brak jej rozciągliwości wybieram raczej kije o większej amortyzacji i głębszym
ugięciu. Z konkretnych modeli którymi miałem przyjemność łowić, śmiało mogę polecić wędzisko Mikado Progressive 255cm o ciężarze wyrzutu do 16g. Bardzo fajny kij charakteryzujący się właśnie głębokim ugięciem doskonale trzymającym rybę. Godnym uwagi jest także spinning Beastmaster FX ze stajni Shimano, dokładnie model o długości 240cm i ciężarze wyrzutu 3-14 gramów. Z nieco szybszych pstrągowych wędzisk mogę zaś polecić spinning Savage Gear SG4 Light Game o długości 251cm i zakresie wyrzutu 3-14g. Jest to szybki kij o subtelnej szczytówce i sporym zapasie mocy, ale i wystarczającej amortyzacji podczas holu większych pstrągów. Kołowrotek oczywiście dopasowany do całości zestawu, dobrze go wyważający z perfekcyjnie działającym hamulcem także w niskich temperaturach. Obecnie jest spory wybór w tym temacie, na uwagę na pewno zasługują modele marki Shimano, przykładowo Stradic FL, czy Ultegra FC w wielkości 2500 będą doskonałym wyborem. 

                      Lekki zestaw pstrągowy od Shimano

Jaka przynęta na pstrąga?

W kwestii przynęt, w tym okresie w głównej mierze preferuje woblery w wielkości od 5 do 7 centymetrów. Jednymi z moich faworytów są woblery Siek Uklejka Igła o długości 6cm. Z tej samej firmy w moim pudełku znaleźć można także Ukleję 5 centymetrów. Kolejnym modelem bez którego nie ruszam się nad wodę jest siedmiocentymetrowa Koza Janusza Ryczkowskiego. Fajnie jest mieć w pudełku jakiś model łamańca, by móc zaskoczyć pstrąga czymś niepowtarzalnym. Arcyciekawe są w tym temacie woblery od WobArt, konkretnie model Piskorz 6cm produkowany w wersji płytko i głębiej schodzącej, który pozwala na obłowienie niemal każdej pstrągowej wody. Poza rękodziełem znaleźć można u mnie także woblery światowych potentatów takich jak Orginal firmy Rapala, czy Minnow z Salmo. Aha, ważna rzecz o której należy pamiętać. Kotwice. Nie zawsze będą one wystarczającej jakości. Jak pisałem wcześniej, od jakiegoś czasu łowię na plecionkę z przyponem z fluocarbonu. Zestaw ten niestety nie amortyzuje zrywów ryby tak jak żyłka. Wszelkie cienkie druciaki, nawet dobrej jakości odpadają i w niektórych modelach konieczna będzie wymiana na analogiczne, lecz nieco mocniejsze modele. Od jakiegoś czasu korzystam z kotwic firmy BKK i muszę przyznać że są doskonałej jakości. Oferta tej firmy jest naprawdę bogata i każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Jeśli w woblerze oryginalne kółka łącznikowe budzą naszą wątpliwość nie zwlekajmy i wymieńmy je na nowe. Często zapominamy o tych wydawało by się drobiazgach i dopiero utrata dużej ryby z powodu rozgiętej kotwicy boleśnie uzmysłowi nam jak ważny jest to szczegół.

                      Na początku sezonu woblery stanowią podstawę moich przynęt

                       Mocne i ostre kotwice to podstawa 

Guma na pstrąga

Wracając do przynęt, zawsze przy sobie posiadam także pudełko z przynętami gumowymi, które także są bardzo skutecznymi przynętami pstrągowymi. W tym okresie preferuję także nieco większe gumki i wszelkiego rodzaju robaki i larwy zostawiam sobie na nieco późniejszy okres. W początkowej fazie sezonu wybieram więc przynęty typu Fatty Dworm z Libry Lures, czy Dying Worm. Do tego kilka riperków takich jak Easy Shinner Keitech, mniejsze modele Canibali z Savage Gear, czy Shad Teez Slim Westina. Gumki doskonale uzupełniają arsenał przynęt pstrągowych i w niektórych miejscówkach dadzą się łatwiej zaprezentować od woblerków. W moich pudełkach także znaleźć można zawsze kilka niedużych wahadłówek. W tej kwestii także lubię rękodzieło i korzystam z przynęt Igora Olejnika. Bywa i tak, że w danym dniu okazują się jedyną receptą na sukces.

                      Gumy to dobre przynęty na pstrągi

                       Nie można zapominać o blachach 

Skoro już mowa o sprzęcie, jest zima i trzeba zadbać o właściwy ubiór. Śpiochy najlepiej oddychające, kurtka do brodzenia, bielizna termiczna będą nieodzowne i z całą pewnością znacznie poprawią nam komfort łowienia. Konieczne będą także dobre okulary polaryzacyjne. Co jak co, ale przy pstrągowaniu nie wyobrażam sobie łowienia bez dobrych okularów. Podbierak, krótki lub z nieco dłuższym uchwytem, koniecznie na magnesie przypięty do pleców. I na koniec jakaś fajna nie za duża torba lub pas biodrowy, by pomieścić w nim kilka niedużych pudełek z przynętami.

 

                                Kilka pudełek można zmieścić w pasie biodrowym 

Jak wspomniałem wcześniej moją technikę łowienia narzuca sama woda i warunki aktualnie na niej panujące. Pisałem, że preferuję większe rzeki więc stanowiska przebywania ryb są także nieco odmienne niż w mniejszych ciurkach. Wydaje się, że im większa woda tym bardziej te różnice są zauważalne. W największych rzekach typu San, czy Dunajec wyraźnie dają się zauważyć zimowiska pstrągów, gdzie ryby potrafią być skupione na niewielkim obszarze rzeki, podczas gdy inne duże połacie wody świecą wtedy pustkami.

***

Pamiętam jak kilkanaście lat wstecz wybrałem się z przyjaciółmi nad lutowy San, dokładnie na odcinek specjalny. Już podczas podróży pogoda zmieniła się diametralnie i rzeka nazajutrz przywitała nas pięknym, śnieżnym krajobrazem, lecz niestety i sporym mrozem sięgającym w nocy do ok minus dziesięciu stopni. Na szczęście była to druga połowa lutego i w ciągu dnia operujące już dosyć wysoko słońce powodowało znaczne ocieplenie. W pełni jego blasku można już było odczuć delikatne przyjemne ciepełko, powietrze ogrzało się a temperatura ukształtowała się na lekkim plusiku. Warunki więc były w miarę dobre, gdyby zrobiło się znacznie cieplej i popłynęła by „śniegówka” o łowieniu można by było zapomnieć. Ruszyliśmy więc ochoczo nad wodę i zaczęliśmy ją systematycznie obławiać. Po godzinie, dwóch wszyscy trzej mieliśmy grobowe miny, każdy z nas był na zero, nie licząc krótkiego kontaktu z rybą u kolegi, któremu jednak ryba szybko spadła. Coś było nie tak, byliśmy przecież na rybnej wodzie, którą przecież znaliśmy doskonale bowiem w tamtym okresie byliśmy na niej częstymi i stałymi bywalcami. Po południu i zrobieniu sporego kawałka wody wracając już w stronę auta postanowiliśmy jeszcze wejść w boczną odnogę oddzieloną od rzeki sporą wyspą. Odnoga zaczynała się dosyć mocnym wlewem i kilkudziesięciu metrową szybką rynną biegnącą wzdłuż prawego brzegu. Lewy brzeg zaś był pasem wolniejszej i spokojniejszej wody ciągnącej się do samej wyspy z podniesionym nieco w tym miejscu brzegiem. Głębokość przy samej wyspie wahała się w granicy 120cm. Nie pamiętam, który z nas wykonał pierwszy rzut w tamtą stronę. W każdym bądź razie zakończyło się to natychmiastowym braniem i pierwszą fajną rybą tego dnia. Po niespełna godzinie, może dwóch każdy z nas miał na koncie pięć,
sześć ryb oscylujących w granicach czterdziestu centymetrów i zaliczone drugie tyle brań i spinek. Okazało się, że ryby stały w kilkudziesięciu metrowym pasie wolnej wody przy samej wyspie, zgrupowane w dużym zagęszczeniu. W tym okresie nie przeszkadzał im także powszechnie znany terytorializm. Po wyholowaniu jednej ryby praktycznie z tego samego miejsca dało się za chwilę zaciąć kolejną.

                      zimowy pstrąg z Sanu

***

 

Jak łowić pstrągi zimą?

Na mniejszych wodach różnica ta nie jest aż tak mocno zauważalna, ale ryby w tym okresie także unikają szybkiego i mocnego nurtu. Na średniej wielkości rzekach wolą ustawić się na wolniejszych pałaniach, swojego rodzaju „keltówkach” wybierają miejsca pogranicza, kryjąc się za głazami czy konarami zwalonych drzew. Arcyciekawe też są głębsze, podmokłe odcinki łąkowe, gdzie rzeka żłobi głębsze i wolniejsze rynny, które często tylko w okresie zimowym będą dostępne dla wędkarza. Moim ulubionym sposobem podania przynęty jest tzw. dryf w poprzek nurtu. Stosuję go nawet idąc w górę rzeki. Wygląda to mniej więcej w ten sposób, że przynętę podaję pod przeciwległy brzeg rzeki, nieco powyżej siebie i potencjalnego stanowiska ryby. Następnie, jeśli
jest to wobler uruchamiam go szybkim ruchem szczytówki i kołowrotka i pozwalam mu napłynąć na interesujący mnie obszar wody. Wobler następnie schodzi łukiem w dół pracując w bocznym dryfie poniżej mojego stanowiska. Technikę tą można zastosować również w przypadku gum i
wahadełek. Jeśli schodzę w dół rzeki często stosuję także technikę wstawiania i dłuższego przytrzymania przynęty, głównie w miejscach znajdujących się po stronie mojego brzegu. Przeciwległy brzeg, lub miejsca znajdujące się na środku rzeki staram się obławiać wachlarzem prowadząc przynętę w dół po łuku. W bardziej kameralnych i tym samym trudniejszych technicznie miejscach podaję często gumy, którymi jest mi łatwiej obłowić niewielki kawałek interesującej
mnie wody. Wobler moim zdaniem potrzebuje trochę więcej miejsca i czasu i w takich „punktowych dziurach” niekoniecznie spełni swoją rolę. Generalnie staram się podchodzić do każdej miejscówki indywidualnie. Nie rzucam od razu, tylko staram się najpierw takie miejsce oszacować. Muszę wytypować miejsce z którego nie tylko będzie mi najwygodniej podać i zaprezentować przynętę potencjalnej rybie, ale też i w miarę w komfortowy sposób ją zaciąć,
wyholować i podebrać.

 

Jak wspomniałem, początek sezonu nie jest idealnym okresem na pstrągi, ale w każdym momencie może obdarzyć nas piękną rybą. To także moment w którym po kilkumiesięcznej przerwie w pstrągowaniu możemy ponownie wejść w sezon, wczuć się w wodę, w ryby i technikę łowienia. Jest to także moment przed nadchodzącym najlepszym okresem, w którym ryby będąc już w doskonałej kondycji żerują na całego. Ale o tym, to już następnym razem.

Tomasz Klimek               

pixel